Tydzień przed wyjazdem do Francji postanowiliśmy (Kuba, Grzesiek, Młody i Ja) odwiedzić podkieleckie lasy w celu sprawdzenia się na słynnym już na całą Polskę Kamieniu Michniowskim. Na miejscu wita nas idealna pogoda – słońce, 2-3 stopnie powyżej zera, nic tylko zakładać buty i napierać.
Kilka chwil później orientujemy się, że jednak nie jest tak idealnie. Topniejący na wyjściu śnieg skutecznie uniemożliwia „top out’y” i mimo usilnych prób osuszenia skały (i kilku lotach z zalanych chwytów) szybko zdajemy sobie sprawę, że „cyfra” dzisiaj nie padnie.
Nic straconego! Zgodnie z maksymą „nie sama cyfrą żyje człowiek (lac. non solum vivit digiti)” napieramy do upadłego po wszelkich, często zawiłych (lecz zawsze atrakcyjnych ;)) przystawkach Kamienia.
Podsumowując – mimo mieszanego warunu sprawdzian formy przed piątkowym wyjazdem do Fontainebleau wypadł pomyślnie, oby tylko pogoda dopisała!